Shar pei`e i bullmastiff
Zamieścił o 1 Komentarz

Mo i
Maxie: popatrzmy sobie głęboko w oczy!



Dzisiejszą jazdę samochodem do nas z Wrocławia psica zniosła dobrze, chociaż jako że pochodzi z niezmotoryzowanej rodziny, autem jeździ rzadko. Opracowaliśmy metodę zachęcającą wielkiego psa do samodzielnego wejścia w czeluść pojazdu i chętnie podzielę się tu moją wiedzą, być może komuś przydatną. Otóż w naszym samochodzie pies podróżuje na tylnej kanapie. Aby zachęcić go do wejścia, otwieramy drzwi po oby stronach auta, przy czym jedna osoba zachęca psa do wejścia do środka, druga stojąc po przeciwległej stronie, też przy otwartych drzwiach, woła psa w swoim kierunku. Metoda wypróbowana i skuteczna, jednakże wymagająca od wsadzających nieco sprytu i uwagi. Wołający musi wykazać się dobrym refleksem i szybko zamknąć drzwi od swojej strony, gdy tylko psina znajdzie się już wewnątrz pojazdu, w przeciwnym razie ryzykuje przewróceniem się na tył głowy, gdy pies przemaszeruje szybko przez tylną kanapę, po to aby wysiąść. Spotkanie z człowiekiem znajdującym się po drugiej stronie, nie będzie miało charakteru oko w oko, lecz raczej łeb w łeb, a czaszka bullmastiffa do drobnych i słabych nie należy. Trochę doświadczenia w podróżach naszym pojazdem Maxie w przeszłości już nabrała, obyło się więc bez większych stresów przy wsiadaniu oraz podczas samej jazdy.
Dzisiaj za nami już powitania bullmastiffki z shar peiami, chóralne oszczekanie psa sąsiadów - widać taka tradycja, oraz leśny spacer. Maxie zmęczona dniem śpi i śni. Ja natomiast nie mając jeszcze aktualnych zdjęć naszego psiego gościa, pochwalę się tymi, które wykonał Artur podczas swojej wizyty u nas, która zbiegła się w czasie z poprzednim pobytem Maxie. A na zdjęciach Maxie i młodziutka Morcheeba. Wiele od tego czasu się nie zmieniło, no może tylko to, że Mo urosła, zmądrzała i wypiękniała.
Ela i sharpki z Łodzi