Jutro minie 15. miesięcy
Zamieścił o Brak komentarzy
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, prawie nad samiutkim
brzegiem morza, zamieszkała z nami Morcheeba jasnowłosa. Blond księżniczka, której nic nie straszne, ale za to
wszystko wiedzieć musi. Czas już jakiś temu, mędrcy przestrzegali tego zbója słodkiego w owczą skórę skrytego,
aby się ustatkował i nabrał stosownej do wieku powagi. Ale cóż tam, nic jednak z tego. Drwiła wszakże z
wszystkich i z wszystkiego, aż wióry leciały, aż morał nadejść musiał.
Zła wiedźma - zwana Losem - się zebrała nad garem, pazury upichciła i klątwę na sielankę rzuciła. O nieboga nasza, taka przecie słodka, teraz cierpi
nie wiadomo za co. A że napadała psiaki? A że ludzi o zawał przyprawiała? Chłopów na szkwał wszak brakuje, więc
cóż za dziwota, że chybcikiem uciekają gdy niebo spochmurnieje, a wiatr zadmie, czy szelest jaki wzniecie.
Aby zażegnać problemu król artur co się zowie, wystąpił na dwór i tako ożekł wobec tamże zgromadzonych: "Hej,
mężni i nieustraszeni! Temu, kto się nie przelęknie, po cienkie linie przemknie, a włos z głowy nie spadnie, temu
serce Morcheeby na wieki przypadnie! Zanim piętnasty miesiąc minie, zanim palić trzeba będzie w kominie, a trawa
jeszcze bujna i zielona, niskim słońcem azaliż trącona, ruszajcie, aby się zmierzyć z lękiem, by przyszłość
swą spędzić z wdziękiem!"
Konkury trwały, nieboga nie jadła tydzień niemal cały, smętnym okiem patrząc, jak kolejne adonisowe czworonogi
przepadały, na zawsze i z kretesem, jak konowały. Aż pewnego dnia, gdy słońce wzeszło wysoko na nieboskłonie,
chmury się rozsłoniły a Mo i Woj Filipek zbliżyli do siebie skronie. Cienka lina nie naruszona próbę przetrwała,
a serca ku sobie wzajem niezawodnie rozgrzała. A morał tej bajki taki, że nie ten co wielki ciałem zwycięża, ale z
sercem tego jedynego poszukiwanego męża.
Brak komentarzy