Wewnątrz
Zamieścił o 2 Komentarze
Od samego początku psinki wprost przepadały za sobą. Obecnie stan ten co do zasady nie uległ zmianie, ale osiągnął nowe stadium.I owszem Morcheeba matkuje młodszej, ale ta skolei z tego powodu nie ma absolutnie żadnych powodów do narzekania. A wspólne, beztroskie zabawy tylko potwierdzają te sądy.
A dzień - codzień - zaczyna się tak samo. Mo budzi się i idzie kontrolować ruch za oknem. W tym
samym czasie Pocoyo gramoli się na sofę, o ile już jej tam niema, a następnie zaczyna mnie budzić w najcudowniejszy
sposób, jaki można sobie wyobrazić. Dosłownie zostaję zasypany buziakami i trwa to tak długo, aż się wpierw
obudzę - wówczas czestotliwość wzrasta - i w efekcie wstanę - wówczas obupólnej radości nie ma końca. Wspólny
spacer to bezwzględnie miły początek dnia. A kończy się powrotem do domu, aby zjeść śniadanie. I o ile Mo
spokojnie czeka na placu zabaw, o tyle Po wyczekująco drepce do/ po kuchni. Po jest z tych, co to pilnują jedzenia i
kłódka na lodówce nie przejdzie.
Za to pozostały czas spędzają albo na gryzieniu kości, albo na słodkim nic nie robieniu vel spaniu. Oczywiście polansować się w wolnej chwili też można. No i w przerwach
tego wszystkiego oddają się zabawom. Tym lepszym, im mniej są kontrolowane. Tarmoszenie posłanka wymyśliła swego
czasu Wiola (!). A ponieważ należy do tych fajniejszych, bo głupawka ma spore pole do popisu, często jest
praktykowane. Za to zobaczyć reakcję Mo, gdy zostanie przyłapana, "bezcenne".
Donwinka
ale nie dlatego, że są głodne
a może coś pysznego spadło;)dnia poprzedniego
pozdrowionka
Ela i sharpki z Łodzi